piątek, 16 maja 2014

Historia Krissa

Nietoperz zdjęła lustro ze ściany na korytarzu. Niegdyś gładką powierzchnię zwierciadła, szpeciła pajęczyna pęknięć i warstwa kurzu. Na szczęście, szkło jeszcze trzymało się w ramie i mogło prawidłowo spełniać swoją funkcję. Pewnym krokiem wyszła na zewnątrz, dzierżąc zdobycz pod pachą. Przeszła przez podwórze, a parobek pilnujący bramy, prowadzącej do Twierdzy Diabła, skłonił się grzecznie na jej widok i otworzył wrota. Weszła na wąską, wydeptaną ścieżkę, prowadzącą prosto nad rzekę. Gdy tylko dotarła na miejsce, oparła lustro o omszały głaz. Teraz stało tuż obok, przyniesionego wcześniej plecionego kosza.
Trwał kolejny upalny dzień. Z nieba sączył się nieprzyjemny żar. Wampirzyca ściągnęła suknie, wystawiając wrażliwą skórę, na kontakt ze zdradzieckimi promieniami słońca. Ludzie gadają, że światło słoneczne zabija wampiry. To banialuki! Biała skóra, zwyczajnie zawiera zbyt mało pigmentu i niezwykle szybko ulega oparzeniom. 
Stopniowo zanurzała się w rzece. Nurt był słaby, więc zwykle lodowato zimna woda, stała się przyjemnie chłodna. Wampirzyca mogła skorzystać z łaźni znajdującej się w twierdzy, lecz kontakt z naturą stanowił zbyt kuszącą perspektywę - przynosił ukojenie zszarganym nerwom. Gdy wreszcie zakończyła kąpiel, niechętnie zdecydowała się wyjść na brzeg. Skręciła włosy w dłoniach i mozolnie wyciskała z nich wodę. Przed założeniem burej sukienki, nasmarowała ciało olejkami. Przysiadła na piętach naprzeciw lustra. Sięgnęła do kosza po nożyce.
- Do dzieła - przemówiła do dziewczyny z lustra.
Do dziewczyny z twarzą pooraną siatką drobnych blizn. Do dziewczyny o oczach żółtych, jak u kota. Do Dziewczyny, której mokre, czerwone włosy sięgały bioder. Do dziewczyny, której tak naprawdę nie znała.
Starała się ciąć równo. Obcięte włosy opadały na trawę i sukienkę. Wreszcie włosy sięgały ramion. Mniej więcej, gdyż fryzura wyszła asymetrycznie - jedna strona wyglądała na nieco dłuższą. Nietoperz zdecydowanie nie należała do grona wprawnych fryzjerek. Znów sięgnęła do kosza, tym razem wygrzebała niewielki słoiczek. Odkręciła zakrętkę i mocny zapach ziół rozniósł się w powietrzu. Wędrowny kupiec gorliwie zapewniał, że roślinna farba przemieni płomienny kolor włosów w pospolity brąz. Ufając jego słowom, powoli i dokładnie rozprowadzała śliską papkę na włosach.
- Gotowe - oznajmiła własnemu odbiciu, uśmiechając się szeroko.
Wtedy obraz w lustrze zamigotał. Zdziwiona twarz dziewczyny pojawiała się i znikała, jak na ekranie popsutego telewizora. Oblicza wampirów nigdy nie ukazują się w lustrach lub na innych gładkich powierzchniach. Wiedziała co się święci - Żądza się obudziła i znów spróbuje przejąć kontrolę nad ciałem.
- Zabij dla mnie! Krew, chcę widzieć krew, spływającą do twoich ust. - Miała wrażenie, że głos pochodzi z zewnątrz, chociaż doskonale wiedziała, że stanowi chory wytwór jej własnego umysłu.
- Rozdwojenie jaźni, psia mać! - zaklęła brzydko.
W tym momencie, jej oblicze zniknęło z powierzchni lustra. Na dobre.
- Pragniesz tego, słyszysz bicie serc, wielu ludzkich serc. – Zdała sobie sprawę, że faktycznie słyszy powolne i równomierne uderzenia, lecz zdecydowanie, były wydawane przez jedno ludzkie serce.
- Zostaw mnie, do cholery! - wykrzyknęła, tracąc cierpliwość. Ptaki spłoszone hałasem, wzbiły się z korony pobliskiego drzewa.
- W ten sposób, za żadne skarby nie uciszysz głodu. - Mężczyzna wyciągnął przed siebie rękę, podstawiając Nietoperz nadgarstek, z kilkoma lekko nabrzmiałymi żyłami. - Nie krępuj się, przecież cię częstuję.
Wyjaśniło się do kogo należy bijące serce, którego dźwięk usłyszała. W pierwszej chwili nie rozpoznała Thoroko. Mężczyzna bez skudlonej brody, a przede wszystkim w schludnym ubraniu, nie przypominał już więźnia, którego spotkała w piwnicy Cedmona. Po twarzy o ostrych, kanciastych rysach były rozsiane płytkie, okrągłe blizny – pozostałości po trądziku. Długie włosy związał rzemieniem.
W jednej chwili świat Nietoperz zawęził się do zielonkawych żył, koronujących nadgarstek.
Zacisnęła szczęki, lecz kły zaczynały się automatycznie wydłużać. Zgięła dłonie w pięści, tocząc umysłową walkę z Żądzą. Niestety, pragnienie krwi zwyciężyło. Powoli pochylała się nad nadgarstkiem, należącym do uśmiechającego się tryumfalnie Thoroko.
- Zostaw ją w spokoju! - Nietoperz została wyrwana z transu, dzięki okrzykowi Krissa.
Młodzieniec podbiegł do niej i pośpiesznie wręczył fiolkę, zawierającą miksturę przygotowaną przez Kota.
- Dowiedziałem się, że zapomniałaś o odebraniu lekarstwa, więc postanowiłem pomóc - przemówił, mierząc Nekromantę krytycznym spojrzeniem. 
Thoroko wzruszył ramionami i oddalił się pogwizdując radośnie. Z każdym krokiem podzwaniały srebrne amulety, które gęsto zdobiły szyję. Nietoperz zdziwiła się, że wcześniej nie usłyszała, jak nadchodził.
- Myślałem, że jesteś bardziej odpowiedzialna - zrugał ją Kriss, gdy Thoroko wreszcie zniknął z pola widzenia. - Nie możesz zapominać o tak ważnej sprawie!
- Kriss myślałam, że mnie nie tolerujesz - warknęła, odkorkowując butelkę. - Często manifestowałeś niechęć do mnie. Więc, jak to właściwie jest?
Wpiła solidny łyk zimnego płynu, niemal natychmiast odczuła jego zbawienne działanie - obcy głos wyparował z jej umysłu. Wpatrywała się wyczekująco w  Krissa, który westchnął smutno, a następnie pokręcił przecząco głową.
- Pozwól, że ci wytłumaczę - rzekł, siadając po turecku na trawie. 

* * * 

 Moja ukochana była niezwykle piękna. Przynajmniej dla mnie, gdyż miłość mąciła me myśli i stawiała ją na piedestale, wysoko ponad innymi kobietami. Stała się dla mnie cholernym bóstwem, obdarzonym jednym – ale niezwykle oddanym – wyznawcą.
Stałem się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, gdy okazało się, że ukochana odwzajemnia me uczucia. Za zgodą ojców postanowiliśmy wziąć ślub. Nie mogłem się doczekać upragnionej chwili, w której mój anioł podczas symbolicznej ceremonii, miał zadeklarować, że nigdy mnie nie opuści.
Lecz, wtedy ujawniła się ONA. Okazałem się głupcem, gdyż nie zauważyłem, że w moim życiu istnieje jeszcze jedna kobieta, której serce obdarzyło mnie szczególnym uczuciem. Na moje nieszczęście, Sagitta* była wiedźmą.
Rzuciła na mnie przekleństwo dzień przed zaślubinami. Powiedziała, że będę żył bardzo długo, dłużej niż zwykły człowiek. Że będę nieustannie męczony pragnieniem poczucia odwzajemnionej miłości, lecz każda kobieta którą obdarzę tym wspaniałym uczuciem odrzuci mnie, dotkliwie raniąc. Miałem nadzieję, że to podłe kłamstwo. Że Sagitta zmyśla, aby za wszelką cenę odciągnąć mnie od ukochanej.
Tak bardzo się myliłem. Za sprawą klątwy, miłość mego życia uciekła podczas ceremonii zaślubin. Wbiegła wprost w zimne objęcia stawu, niespodziewanie kończąc swój żywot. Ta cudowna kobieta popełniła samobójstwo przeze mnie. Los nie mógł dla mnie wybrać gorszej kary.
Zrozpaczony i wściekły udałem się do domu Sagitty. Wpadłem w szał i udusiłem ją. Lecz przed śmiercią, na mękach wyznała mi, że istnieje coś, co może uwolnić mnie od przekleństwa – pocałunek prawdziwej miłości. Jak w pieprzonej baśni! W dodatku, to cel niemożliwy do osiągnięcia, bo każda kobieta, którą pokocham, niemal natychmiast mnie odrzuca.
Opuściłem rodzinnym dom. Później tułałem się po świecie, podejmując się dorywczych zadań. Jeszcze kilkanaście razy próbowałem zabiegać o względy kobiet. Lecz za każdym działo się, tak jak zażyczyła sobie tego wiedźma – zostawiały mnie. Raz za razem, rozdrapując bolesne rany w sercu. Wiecznie młody i wiecznie samotny. Takie życie mi zafundowała. 
Mam nadzieję, że teraz mnie rozumiesz. Nie chciałem nawiązywać z tobą relacji, bo jestem zrażony do podejmowania kontaktu z płcią piękną. Bez urazy Nietoperz, ale ty nie jesteś piękna. W dodatku jesteś młoda i widzę, że potrzebujesz szkolenia w walce oraz wsparcia przyjaciela. Dlatego tu jestem.

* * *  

- Nietoperz, wybacz, że przedstawiłem historię w tak zwięzły sposób, lecz mówienie o mojej przeszłości nadal zadaje mi ból. Mam nadzieję, że teraz rozumiesz: ja nie unikam ciebie, ja staram się unikać wszystkich kobiet, a raczej niebezpiecznych relacji, które mogą się pojawić – zakończył Kriss, zwieszając ze smutkiem głowę. 
Nietoperz nie wiedziała jak powinna się zachować. Z jednej strony Kriss zranił ją, mówiąc wprost, że jest szpetna, zaś z drugiej ta smutna historia obudziła w niej litość. Poza tym rzeczywiście byli do siebie nieco podobni: ona pozbawiona przeszłości, a on bez nadziei na przyszłość. Być może ciężkie okoliczności, pozwolą im się lepiej zrozumieć.
Zawsze jest nadzieja, Kriss. - W geście wsparcia, położyła wąską dłoń na ramieniu młodzieńca. - Nie powinieneś się poddawać.

*Sagitta to imię zielarki, która pojawiła się w grze Gothic II. Nazwałam wiedźmę jej imieniem, głównie z sentymentu. 
 ___________________
Nie wiem, czy ktoś jeszcze czyta moje opowiadanie, ale i tak mam zamiar dobrnąć do końca. Zwyczajnie muszę poćwiczyć pisanie i uważam, że w chwili obecnej, blog jest wspaniałym miejscem do takich poczynań.
Postanowiłam wprowadzić ponownie postać Krissa, gdyż zauważyłam, że młodzieniec wzbudził waszą sympatię. Poza tym, nastał czas najwyższy na wprowadzenie relacji damsko-męskich, a raczej wampirzo-przeklętych.

6 komentarzy:

  1. U mnie NN. Zapraszam na rozdział pod tytułem "Hrabstwo Windsor".
    Pozdrawiam! kolacja-z-wampirem.blogspot.com

    I tak wgl, ja czytam Toje opowiadanie. Mam już 1 rozdział i prolog, więc nie jest źle. Pozwól mi dobrnąć do końca

    OdpowiedzUsuń
  2. Jasne. Pomyślałam, że dziewczyny zrezygnowały z czytania, bo zanudzałam, albo też to opowiadanie nie należy do ich ulubionego gatunku Jeśli możesz, to podziel się opinią, na temat moich wypocin.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zawsze mam czas, choć to kiepskie wytłumaczenie. Wyobraź sobie, że piszę 4 raz ten komentarz, bo wcześniejsze mi się usuwały. WTF? Ale nie ważne. Postanowiłam w końcu skomentować i nasuwa mi się pytanie: Czemu ona ma na imię nietoperz? Przezwisko czy jak?
    Hah, się śmiałam na jej nieudolną próbę zafarbienia włosów, bo w swoim starym opowiadaniu pisałam podobną scenę ;)
    I ten wewnętrzny głosik! Ach! Ja ja to uwielbiam! MAm taką samą formę!
    Nie wiem dlaczego nikt ci nie komentuje, czemu? Piszesz wspaniale. Parę błędów jest, może trochę wolno akcja się toczy, ale bez przesady. Babo, spamuj blogi!!!
    Wiem, że ten komentarz nie zasługuje na miano komentarza, ale się wkurzyłam po kolejnym pisaniu tego samego. Nie wiem czemu blogger nie chciał mi załadować tamtych.
    Ps. Masz włączoną weryfikację obrazkową, co cholernie wkurza. Wyłącz ją, ok?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu właśnie Nietoperz? Pewnie takie przezwisko wymyślił dla niej Kriss, nikt nie zna jej prawdziwego imienia. Jeszcze.

      Na początku komentowało kilka dziewczyn, ale chyba przestały już pisać blogi i zamilkły. Nie mam za bardzo czasu na spamowanie, zresztą nie mam w tym wprawy :D

      Dziękuję za to, że poświęciłaś czas na przeczytanie tego rozdziału :)

      Usuń
  4. Żądza krwi, która pojawia się co jakiś czas u Nietoperz podoba mi się. To tak jak głosił w głowie każdego, gdy widzi się coś co np. się chce. Podjudza nasze pragnienia, mąci nam w głowach, przez co zachowujemy się inaczej niż w normalniej sytuacji.
    Noale koniec o Nietoperz, czas na mojego kochanego Krissa. Patrzcie wy ludy i ty, złowroga wiedźmo, która zwieś się Sagitt, na mnie ta brzydka klątwa nie działa XD
    A tak na poważnie, to ciekawie to wymyśliłaś. Klątwa, która odpycha płeć piękną? Tego jeszcze nie było, co mnie niezmiernie intryguje. Zdjęcie tego piętna jest prawie że niemożliwe, dlatego też rozumiem dlaczego Kriss trzyma się tak daleko od wszelkich kobiet. Wydaję mi się jednak, że Nietoperz to będzie dla niego dobra przyjaciółka, która pomoże mu zapomnieć o dawnej miłości. Ach, biedny on - miłość jego życia (chyba przesadzam, nie?) popełniła przez niego samobójstwo. Trauma do końca życia normalnie.
    Ale on się trzyma, za co go normalnie podziwiam. Uwielbiam go i chcę takich historii więcej.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, klątwa sprawiła, że kobiety, na których mu zależało nie chciały z nim być i zadawały mu psychiczne cierpienie. Biedny, bo to takie błędne koło ale tak jak mówisz - Nietoperz może mu dać wsparcie.
    Dziękuję, że przeczytałaś rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń