piątek, 27 czerwca 2014

Wieczna Uroda part II

Znużona wampirzyca siedziała na skraju wielkiego łoża z baldachimem, pospiesznie zasłoniła usta dłonią, aby ukryć ziewnięcie. Miesiąc temu, gdy przybyli do Hrabiny ze zdumieniem odkryła, iż w skład jej komnat wchodzi wiele pomieszczeń. Była oczywiście sypialnia, garderoba, łazienka z wielką porcelanową wanną, a nawet pokój muzyczny. Mimo luksusu czuła się nieswojo, czegoś jej brakowało. Ścisnęła w dłoniach brzegi nakrycia, okrywającego łoże.
- Thoroko, czuję się fatalnie, tak bardzo chciałabym wrócić do mojej ciemnej trumny! - wyjęczała, sięgając po miksturę hamującą Żądzę. Skrzynka wypełniona fiolkami, niestety w dużej mierze pustymi, leżała ukryta pod łóżkiem. - W trumnie czuję się bezpieczna, a po śnie jestem jak nowo narodzona.
Nekromanta właśnie skończył zapalanie wysokich, czerwonych świec. Odstawił mosiężny świecznik na stół.
- Przestań marudzić niewiasto, żyjesz tu co najmniej jak królowa – odparł, siadając obok dziewczyny. - Nadal pijesz to świństwo. - Westchnął ze znużeniem, obejmując towarzyszkę.
- Nie zaczynaj znowu tego tematu – warknęła, jednak nie strąciła ręki Nekromanty. - Wiesz, czuję się zmęczona, poza tym bardzo nurtuje mnie przeszłość, to że nie wiem nic na swój temat. Dlatego nie mogę się skoncentrować na sprawie zamordowanych dziewczyn.
- Ostatnio nie wydarzyło się nic godnego uwagi, Kriss niemal nieustannie kręci się po okolicy, lecz nie zauważył nic ważnego – odparł Thoroko. - Popatrz na sytuację z innej, lepszej strony, przynajmniej nauczyłaś się grać na tym dziwnym, strunowym instrumencie i wreszcie wiesz, jak należy zachowywać się przy stole - stwierdził, zanosząc się chrapliwym śmiechem.
Brwi Wampirzycy zbiegły się tworząc jedną, cienką linię. Zdawało się, że w tym momencie Thoroko jest jedyną osobą, z którą może szczerze porozmawiać, a on jak zwykle drwił. Poza tym, miał jakiś podejrzany cel w nieustannym odradzaniu spożywania eliksiru. Być może pragnął uwolnienia wielkiej, destrukcyjnej siły, która w niej drzemała. Tylko co mógł zyskać w ten sposób?
- Przepraszam, nie mam pojęcia co to za potworne uczucie, stracić tożsamość - powiedział, próbując udobruchać Nietoperz.
Odsunęła się od Nekromanty, gdy ten próbował ją przytulić.
- Pani tego zamku – zaczęła nową rozmowę, uciekając wzrokiem od rozmówcy. - Jest całkowicie przesiąknięta...- Przerwała wypowiedź, gdyż nie miała pojęcia, w jaki sposób ubrać myśli w słowa. - Ona śmierdzi krwią i nieśmiertelnością.
Thoroko uśmiechnął się z politowaniem.
- Moja droga, to prawda, że Pani cuchnie. Lecz nie mamy żadnych dowodów, więc nie mamy też prawa snuć oskarżeń, musimy czekać i obserwować sytuację.
- Zostaw mnie w spokoju! - Ciszę pełną zamyślenia, przerwał przepełniony irytacją głos Nietoperz.
Nekromanta po raz kolejny próbował objąć ją ramieniem. Co on sobie wyobrażał?! Drwił z niej, a jednocześnie próbował flirtować. Wściekła, wybiegła z komnaty trzaskając drzwiami.
- Znałem kilka wampirów, wiesz? Mogę definitywnie stwierdzić, że jesteś jakąś podróbą, Nietoperz. Żaden szanujący się wampir, a nawet mieszaniec, nie wzgardziłby okazją do wypicia słodkiej krwi - wyszeptał sam do siebie Nekromanta, wpatrując się w ścianę beznamiętnym wzrokiem.
Od wielu lat szukał źródła nieśmiertelności. Dlatego wybrał drogę nekromancji. Krążyło po świecie wiele plotek, mówiących o wiecznie żyjących nekromantach, mieszkających w osnutych legendami miejscach.
Zacisnął palce w pięści, aż pobielały kostki. Ludzie pletli bzdury. Raz, w rozsypującej się wieży spotkał Lisza. Do tej pory nie potrafił wyrzucić z myśli strasznego obrazu: lśniących gorejącą czerwienią oczodołów białej czaszki. Ten żywy szkielet też kiedyś był człowiekiem, lecz za pomocą zakazanej magi przemienił się w żałosne stworzenie. Gdy chwycił za oblepioną kurzem, kość ramienia, by przebudzić stworzenie idealne, a przynajmniej tak myślał o nim w przeszłości, usłyszał tylko żałośnie rzężące słowa: "Zabij mnie, błagam!” Zlitował się nad nieszczęśnikiem i zniszczył filakterium - pojemnik, w którym Lisz przechowywał swą duszę, tym samym zadając mu śmierć.
Jednak, do tej pory nie potrafił pozbyć się największego marzenia o wiecznym życiu. Nigdy się nie podda. Postanowił odnaleźć wampira, najlepiej młodego i naiwnego. Takiego, którym da się pokierować. Niestety, Nietoperz była bardzo oporna. Głęboko wierzył, że istnieje jakiś sposób na przejęcie mocy od Nietoperz. Może poprzez ugryzienie? Może przez uczucia? Nie miał bladego pojęcia, jak zabrać się za tę sprawę.Wiedział, że snucie planów i ta głupia bezsilność spędzą mu sen z powiek. Znowu.

*   *   *

Zakręciła się wokół własnej osi, patrząc na własną suknię falującą w powietrzu. Nie miała pojęcia, czy ma prawo przebywać w tym wielkim pomieszczaniu, którego ściany niemal w całości pokrywały portrety, oprawione w ciężkie ramy. Istotne było jedynie to, że przez chwilę mogła cieszyć się samotnością.
- Nie wyrzekaj się swego pochodzenia, maleństwo – poprosiła bezczelnie Żądza. - Nie zabijaj mnie tym razem. Jestem częścią ciebie, dobrze wiesz, że nigdy się mnie nie pozbędziesz.
        Nietoperz westchnęła cicho. Sam na sam z własnymi demonami. Nie przyznała się nikomu do tego, że prawdopodobnie uodporniła się na lekarstwo wyciszające Żądzę, gdyż naprzykrzający się głos odzywał się w jej głowie coraz częściej i próbował przejmować kontrolę nad ciałem, chociaż regularnie spożywała eliksir.
Popijając miksturę przechadzała się, oglądając dostojne osoby przedstawione na obrazach. Jeden z nich szczególnie przykuł jej uwagę. Ukazywał piękną dziewczynę o smutnych, wielkich oczach i zaciśniętej kresce czerwonych ust. Pukle rdzawych włosów spływały na ramiona, dodając kobiecie uroku. W tle widać było niewyraźny zarys zamku usytuowanego nad przepaścią. Zawiły bohomaz, będący podpisem autora, był niemożliwi do odczytania. Nigdzie nie zauważyła tabliczki z wyżłobionym imieniem damy, a takie zostały dołączone do większości portretów.
- Jest piękna, prawda? Co więcej, gdyby się lepiej przyjrzeć, trochę podobna do ciebie – zaskoczyła ją właścicielka zamku, musiała się skradać, żeby wejść do komnaty tak cicho i niepostrzeżenie.
- Czy to ktoś z twojej rodziny, pani?
- Ależ skąd, – Kobieta uśmiechnęła się, najwyraźniej rozbawiona. - To daleka krewna Zgrymulusa. Ofiarował mi ten portret w zamian za drobną przysługę.
           - A zamek przedstawiony na obrazie, gdzie on jest?
          Hrabina zaśmiała się perliście.
- Nie mam pojęcia, możesz sama zapytać Zgrymulusa. Wyjdźmy stąd proszę. To bardzo zimna komnata, boję się, że się rozchorujesz - stwierdziła z uśmiechem.
        Nie było rady, Nietoperz musiała udać się za Hrabiną. Gdy wychodziły z pomieszczenia odwróciła się, by ostatni raz spojrzeć na tajemniczy portret. Była przekonana, że już widziała ten zamek, lecz nie pamiętała gdzie.

*   *   *

Wojownik Kriss, a raczej Kriss wojownik w przebraniu sługi, nie mógł zasnąć tej nocy. Zdecydował więc, że wybierze się na krótki spacer. Kopał spory kamień po leśnej ścieżce, rozmyślając o różnych, mało istotnych sprawach. Zbyt mocno uderzony czubkiem buta kamień, poleciał w bok, w stronę gęstej kępy niezidentyfikowanych krzaków. Kriss zaklął i odgarnął liście, aby podjąć próbę odnalezienia zguby.
- Cóż to za paskudny swąd? – zapytał sam siebie, chociaż doskonale znał odpowiedź, gdyż tak śmierdzieć mogło tylko jedno.
Gdy próbował wślizgnąć się w zarośla, ostre ciernie poharatały jego ręce, pozostawiając za sobą cienkie, czerwone smugi. W końcu dostrzegł gnijące szczątki objadane przez czarne, jak wszystko w mroku nocy, wijące się w obrzydliwym rytmie robale.
Głowa ofiary pokryta wyblakłymi włoskami leżała wśród cierni, wyzierając na Krissa zamglonym, niebieskim okiem. Młodzieniec poczuł niebezpieczny skurcz w żołądku – wolał aby posiłek został tam, gdzie jego miejsce. Pospiesznie wyczołgał się z krzaków i udał się wprost do zamku. Musiał poinformować Thoroko i Nietoperz o nieprzyjemnym znalezisku.
Był już niemal przy komnatach Nietoperz, kiedy zobaczył Zgrymulusa. Pokraczny mężczyzna szedł przed siebie żwawym krokiem, przerzucił sobie przez plecy jakąś odzianą w białe szaty kukłę. Kriss przyjrzał się lepiej i zrozumiał, że sługa Hrabiny niesie nieprzytomną pannę Anielę. Niezauważony podążał za nim - miał nadzieję, że wreszcie odkryje, co się tutaj dzieje. Gdy dotarli do rozwidlonego korytarza Zgrymulus skręcił w prawo, zaś Kriss odczekał za rokiem przez dwadzieścia oddechów i ostrożnie wychylił głowę. Korytarz kończył się ścianą, zaś po Zgrymulusie i panie Anieli nie było śladu.
       Kriss zaczął badać ścianę - kamień po kamieniu, przecież nie mogli wyparować, gdzieś musi być ukryte przejście!

*   *   *
 
Powietrze cuchnęło rozkładem. Po dłuższej chwili Nietoperz poczuła nieprzyjemne skurcz w żołądku. Zgięła się w pół, by zwymiotować, lecz z ust popłynęła tylko flegma o posmaku krwi.
Bezradna i słaba czołgała się po nagiej ziemi, ręce pokryte strupami nigdzie nie wyczuwały upragnionej, miękkiej trawy. Nad głową przeleciał z piskiem nocny ptak, polujący na drobną zwierzynę.
Ciężkie, deszczowe chmury przesunęły się nieco, pozwalając zasiąść na tronie nieba księżycowi. Delikatne światło pozwoliło jej na zapoznanie się z otoczeniem - przed nią roztaczała się przerażająco pusta przestrzeń. Na kamienistym podłożu nic nie rosło. {rawdopodobnie poza skrzeczącymi ptakami i drobnymi stworzeniami, żyjącymi wśród głazów, nic tam nie było. Ani nikogo.
Ból głowy nasilał się, drżącą dłonią chciała zbadań uszkodzone w ciele miejsca. Ciszę brutalnie rozerwał na strzępy ostry, zabarwiony strachem okrzyk. Nie miała twarzy! Co najmniej połowy, wyczuła chłód kości, a nos został zmiażdżony, pozostała po nim jedynie gródka mięsa. Smród miał oczywiste źródło - to jej własne ciało gniło!
Chciała wykrzyczeć prośbę o ratunek, lecz z ust wydobył się tylko żałosny skowyt.
Odwróciła się ostrożnie, by nie zadać ciału bólu i dostrzegła w oddali zamek o strzelistych wieżach. Tkwiący przerażająco na szczycie góry, nad przepaścią. 
Rozwarła szeroko lśniące w ciemności, żółtawe oczy. Wyciągnęła ręce, palce dotknęły zimnej narzuty okrywającej łoże. Odetchnęła z ulgą, więc to był tylko zły sen.
          Po chwili, gdy doszła do siebie, uświadomiła sobie, że to co widziała we śnie zdarzyło się w przeszłości. Mozolnie zaczęły się pojawiać kolejne wspomnienia i łączyły się w jedną, dość spójną całość. Wypadła przez okno zamkowej wieży usytuowanej nad przepaścią. Wypadła lub też ktoś ją wypchnął, nie mogła być tego pewna. Przeżyła dzięki charakterystycznej dla wampirów, umiejętności regeneracji organizmu.
Wytężyła umysł - za wszelką cenę chciała sobie przypomnieć, jak nazywało się to tajemnicze miejsce, w którym wśród skał i pustki stał samotny zamek.
- Cieniste Pustkowie - wyszeptała Nietoperz, zaciskając dłonie na skraju nocnej szaty.
        Wiedziała, że kiedy tylko odnajdą sprawcę, stojącego za tajemniczymi morderstwami, przestanie pracować dla Kambiona i wyruszy we własną podróż do tajemniczego zamku, który widziała we śnie i na obrazie. Była przekonana, że tam zaczerpnie wiedzy o istotnych faktach, związanych z przeszłością.
          - Aaaa! - Przeraźliwy wrzask przerwał jej rozmyślenia, zerwała się na równe nogi.
       Krzyk powtórzył się kilkakrotnie, z niepokojem stwierdziła, że dobiegał z podziemi. Pośpiesznie włożyła na siebie nie krępujący ruchów, skórzany strój, który zabrała specjalnie na taką okazję. Pośpiesznie przypięła do pasa miecz i ukryła w bucie sztylet o wąskim ostrzu. Wiedziała, że jedno z wejść do podziemi znajduje się w kuchni, dlatego też pośpiesznie udała się w tamto miejsce.
________________
Opowiadanie z założenia miało być krótkie, więc zbliża się do końca. Pojawią się jeszcze cztery wpisy. Nietoperz poznała cel swej kolejnej, ostatniej podróży - już wie, gdzie znajdzie informacje o swojej przeszłości. Przez najbliższy miesiąc nie będzie kolejnych notek, ponieważ wyjeżdżam na wakacje. Informujcie mnie proszę o nowych rozdziałach u Was - postaram się czytać na bieżąco.

14 komentarzy:

  1. 4 wpisy, serio? Teraz, gdy akcja się rozkręca ty chcesz dodać 4 wpisy i to jeszcze za miesiąc i skończyć? Ja się nie zgadzam, no weź! Ale chyba będziesz jeszcze coś pisać, hm? Jakiś nowy blog, nowa opowieść, czy co?
    A teraz o rozdziale. Zastanawiam się co się wydarzyło w tym cienistym pustkowiu, i choć wiem, że wkrótce poznam prawdę jestem już teraz ciekawa ;)
    I wiedziałam, że wkrótce Kriss odkryje coś nowego. on zawse na coś się napatoczy, jakoś tak te niebezpieczeństwa lgną do niego jak muchy do lepu hehe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, serio :) Ponieważ to opowiadanie jest słabe i chciałam je dokończyć z sentymentu. Oczywiście, że mam zamiar zacząć pisać coś nowego, właśnie po to pojawiłam się na blogspocie - żeby popracować nad pisaniem :D

      Usuń
    2. To ja zaparcie będę czekać. Słabe nie jest, tylko ma mało czytelników i tyle ;)

      Ps, U mnie nn

      Usuń
  2. "Była oczywiście sypialnia, garderoba, łazienka z wielką porcelanową wanną, a nawet pokój muzyczny. " Gdzie oni byli? Na pensji, dobrze pamiętam? Wporzo, ale dlaczego pokoi ma tyle, że wielka księżna by się nie powstydziła tego kompleksu?
    "Ciszę pełną zamyślenia, przerwał przepełniony irytacją głos Nietoperz." Ten dziki przecinek jest zbędny.
    " Przestań marudzić niewiasto, żyjesz tu co najmniej jak królowa – odparł, siadając obok dziewczyny." Niewiasto? ;-; Ok, może się czepiam, ale w końcu to ja: sądzisz, że on by tak powiedział? no chyba że restrykcyjnie trzymasz się tego, że kiedyś "kobieta" znaczyło tyle, co "kobyła".
    Thoroko zachowuje się jak skończony, beznadziejny i tragikomiczny buc. Nie przemówi do mnie ewentualnie wyjaśnienie, że jest nekromantą/ ale w głębi duszy jest dobry czy coś, jakbyś pytała. ;_; Dziękuję za uwagę.
    "Popijając miksturę przechadzała się, oglądając dostojne osoby przedstawione na obrazach." Używasz dwóch takich samych imiesłowów, przy jednym przecinek postawiłaś. Po drugim też powinien być.
    Fokle masz jakąś przedziwną tendencję do stawiania przecinka pomiędzy podmiotem i orzeczeniem. Tekst dużo by bez nich zyskał.

    Dialogi masz na nierównomiernym poziomie.
    Weźmy ten fragment:
    - A zamek przedstawiony na obrazie, gdzie on jest?
    Hrabina zaśmiała się perliście.
    - Nie mam pojęcia, możesz sama zapytać Zgrymulusa. Wyjdźmy stąd proszę. To bardzo zimna komnata, boję się, że się rozchorujesz - stwierdziła z uśmiechem.
    Pierwsza kwestia, Nietoperz wypadła naturalnie i jestem w stanie uwierzyć, że tak powiedziała, natomiast hrabina już nie. Zwykle zdania jakoś z siebie wynikają, tutaj nie. Może o to chodziło, ale wtedy wypadałoby wspomnieć pomiędzy zapytaniem Zgrymulusa a prośbą o wyjście, że Hrabina zrobiła pauzę, jakąś minę, wzięła ją pod rękę i powoli zaczęła kierować się w stronę wyjścia czy coś.
    „- Cóż to za paskudny swąd?”
    Jeśli Kriss jest zmanierowanym arystokratą, gratuluję kreacji. Nie znam faceta, więc nie osądzam, ale ta kwestia pasuje mi najbardziej do wysoko urodzonego.
    Zaczekaj. Kto się nabrał na to, że *stangret* jest też wojownikiem? W sensie jak to wyglądało i funkcjonowało. Rozumiem, że to przebranie, ale takie trochę cienkie. Gwardzista raczej nie zachwyciłby się tym, że nagle ma siedzieć na koźle i powozić. To wszystko jest jedną dużą niewiadomą. Jeśli znajdziesz jakieś dobre wytłumaczenie, kupię to. Póki co nie ma, więc staram się dociec, o co chodzi.
    A, no i wracając do tego swądu. Jak człowiek jest sam, nie musi się wstydzić prostego słownictwa, tak? Znaczy. Przypuszczam, że już choćby „smród” byłby bardziej na miejscu niż „swąd”. Chyba że facet naczytał się wysokiej literatury i wkurza tym otoczenie, okej, kupuję to bez dwóch zdań.
    „Rozwarła szeroko lśniące w ciemności, żółtawe oczy.” Swoje? Zabrzmiało trochę tak, jakby te oczy należały do kogoś innego i ona je rozwierała. Powiedziałabym raczej, że one zalśniły żółtawo w ciemności, ale to już kwestia gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, to po kolei. Nietoperz wydaje się k, ale to kwestia mojego urazu do wampirów. Reaguje jak osoba, to Ci się chwali, mówi dość naturalnie w ogóle. Przy jej najdłuższej kwestii tutaj zrobiłabym kilka poprawek, ale to już raczej drobiazgi dla naturalizacji. Podobała mi się natomiast ta wypowiedź:
      - Pani tego zamku – zaczęła nową rozmowę, uciekając wzrokiem od rozmówcy. - Jest całkowicie przesiąknięta...- Przerwała wypowiedź, gdyż nie miała pojęcia, w jaki sposób ubrać myśli w słowa. - Ona śmierdzi krwią i nieśmiertelnością.

      Okej, to albo podpowiedź, że przez hrabinę giną dziewczęta, albo wepchnięcie jej w krąg podejrzanych. Nie wiem jeszcze, jak to rozegrasz, ale k, zobaczy się. Okej. Powiem Ci, że nie skupiam się w pochwale na treści, ale na tym, że ona się waha i zaczyna zdanie od nowa. To częste w normalnych rozmowach, a tutaj wplotłaś takie zachowanie całkiem zgrabnie.
      O Thoroko już mówiłam.
      O Krissie w zasadzie też. Nie czytałam, więc nie wiem, jaka jest jego historia, ale niech mówi jak człowiek z krwi i kości. Chyba że zamierzasz z tego wydumanego słownictwa zrobić Pierwiastek Typowości. Wtedy łap moje błogosławieństwo i to czyń.

      Co do opisów, też są nierównomiernie dobre. Przejrzałam pobieżnie część pierwszą i pierwsze opisy stamtąd są bardziej wycyzelowane niż te. Z czego to wynika? Może warto pozwolić rozdziałowi trochę przeleżeć w edytorze, potem przejrzeć i poprawić literówki, powtórzenia i te sprawy? Ani tego, ani tego nie wytykałam, ale one są. Akurat są to dosyć proste do usunięcia błędy, więc nimi się bardzo nie przejmuj, ale je widać na pierwszy rzut oka. Zwłaszcza że Blogger robi Ci niemiłego psikusa i często ustawia powtórzenia na pierwszy rzut oka, tak, że nie trzeba być gramatycznym nazistą, jak niżej podpisana, żeby je zauważyć.
      Wiesz, ten tekst ma potencjał, Ty zresztą też. Tylko trzeba, hm, trochę nad nim posiedzieć, żeby był lepszy.

      Chyba tyle chciałam. Tylko proszę, nie traktuj tego jako wymądrzania się czy hejty. Jestem krytykiem, to cecha nabyta, i to miało na celu trochę pomóc, nakłonić do refleksji czy czego tam.
      Jeszcze się odezwę, jak dostanę odpowiedź na jedną kwestię. Bo wiadomo, nie będę się czepiała, jak nie zyskam pewności, że mam rację.

      Pozdrówki,
      Athemoss.

      Usuń
    2. Dziękuję Ci bardzo za szczerą opinię. Tak jak powtarzałam (pewnie wiele razy, w różnych komentarzach na blogu) pojawiłam się tutaj żeby poćwiczyć pisanie a wypowiedzi, takie jak Twoja są dla mnie niezmiernie ważne. Miło jest słyszeć, że ktoś pochylił się nad moim (słabym) tekstem i poświęcił mu czas, by następnie podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Dopóki ludzie uważają, że mam jakiś potencjał, to warto jest ćwiczyć i próbować. Przynajmniej takie jest moje zdanie :)

      Przypuszczam, że tekst byłby lepszy, gdybym - tak jak napisałaś - pozwoliła mu dojrzeć w edytorze i poświęciła mu więcej czasu i pracy. Tymczasem ja tu publikuje rozdziały, jak to mówią: "na żywioł".

      Naprawdę dziękuję Ci za opinie i Twój czas :)

      Usuń
    3. O, cieszę się, że to tak odebrałaś. :D Serio, bałam się, że będziesz zła przez to wszystko i za, no, wygórowane wymagania. D: Więc nie ma za co, od tego jestem w morzosferze, a jeśli pomogłam, tylko się cieszę. :D Uważam, że potencjał w tym jest - ale trzeba troszkę mu dopomóc.

      Usuń
    4. Jedna z moich koleżanek, która studiuje edytorstwo mówiła mi, że podczas wydawania powieści redaktorzy bardziej patrzą na fabułę, niż na błędy interpunkcyjne, bo te i tak zostaną poprawione przed wydaniem. Nie mam zamiaru wydawać powieści, ale rozmowa z Tobą przypominała mi tą kwestię i zaczęłam się zastanawiać nad wiarygodnością tej informacji ;D

      Tak to odebrałam, bo cenię konstruktywną krytykę :)

      Usuń
  3. Jak nazywa się piosenka z playlisty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muzyka: Sopor Aeternus, "In der Palästra". Informacja jest po lewej stronie :)

      Usuń
  4. Hej, zapraszam na 6 rozdział na kolacja-z-wampirem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobry! Pojawił się u mnie nowy rozdział + nowy zwiastun ;) Zapraszam w wolnej chwili ;)
    kolacja-z-wampirem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Najbardziej z całego rozdziału cieszy mnie informacja, iż Nietoperz przypomniała sobie co nieco z przeszłości, dzięki czemu będzie mogła dowiedzieć się więcej o swoim pochodzeniu. Od prologu bardzo mnie to trapi, więc jestem ciekawa.

    Co by tu dalej? Hm, czyżby to była postać, którą Zgrymulus miał przerzucą przez ramię? Jestem tego bardzo ciekawa, bo jeżeli nie ona, to kto?

    Dalej, ciekawi mnie bardzo, o co chodzi temu Thoroko z tym przejęciem mocy Nietoperz. Po co mu to i jaki ma w tym wszystkim cel? Chce się do niej zbliżyć - dość rozsądny krok, ale po co to skoro nie wie, co dalej. Zobaczymy, jak to dalej pociągniesz.

    Rozdział dosyć tajemniczy, więc czekam na nn, aby co nieco się w mojej głowie rozjaśniło.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, powoli zacznę to wszystko wyjaśniać. Mam nadzieję, że uda mi się rozwiać Twoje wątpliwości :)

      Usuń